Hołownia o słowach Kosiniaka-Kamysza: Myślałem, że jesteśmy dogadani. Chętnie dowiem się, co się stało
W sobotę podczas Rady Naczelnej PSL w Tarnowie lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz zaapelował do koalicji rządzącej o wystawienie jednego kandydata w wyborach prezydenckich.
Hołownia: Wydawało mi się, że jesteśmy dogadani, ale mam wątpliwości
W środę marszałek Sejmu Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami powiedział: – Do niedawna wydawało mi się, że (kandydat na prezydenta – red.) jest w miarę dogadany i że jesteśmy umówieni. Po ostatnim weekendzie mam pewne wątpliwości. Bardzo chętnie dowiem się od moich kolegów z PSL, co się stało.
– Może było to zwykłe zapędzenie się retoryczne. A może chcą poprzeć Rafała Trzaskowskiego. Musimy się tego bezpośrednio dowiedzieć – dodał.
W odpowiedzi na słowa, że jest to "nóż w plecy", (Hołownia nie ukrywa swoich ambicji na zostanie prezydentem) odwrócił się plecami do dziennikarzy, pytając: "Widzicie jakiś wbity tu nóź?". – Chcę zakomunikować, że jesteście w błędzie. Nie ma żadnego noża wbitego w plecy – oświadczył.
Kosiniak-Kamysz proponuje wspólnego kandydata koalicji na prezydenta. "Wiemy, że go nie będzie"
– Ja rozumiem koncepcje kolegi Kosiniaka-Kamysza, którą przedstawił tak: zaczynacie mówić w różnych miejscach o tym, że potrzebna jest jedna lista, jeden kandydat? Znamy to dobrze sprzed roku. To mówimy: sprawdzam. Proszę bardzo, niech będzie jeden kandydat – mówił Hołownia.
Przypomniał, że podobne pomysły na wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich pojawiały się już w przeszłości i "trwały godzinę". – A więc dziś już wiemy, że jednego kandydata nie będzie, i to nie jest nasza rzecz, że go nie będzie. My przynajmniej podjęliśmy próbę, spróbowaliśmy zaproponować takie rozwiązanie – przekonywał.
Dodał, że nie wie, kogo PSL poprze w wyborach prezydenckich i podkreślił, że to ugrupowanie Kosiniaka-Kamysza będzie podejmować decyzję.